
Czasem człowiek ma ochotę pojechać na wagary gdzieś blisko ale z rozmachem. W naszym przypadku padło na Zamek Książęcy w Niemodlinie – niewielki, ale adekwatny do rozmiarów samego miasta.
Trochę historii, zanim wdepniemy w błoto
Zamek w Niemodlinie powstał w XIV wieku i przez wieki zmieniał właścicieli jak rękawiczki – był w rękach książąt opolskich, potem różnych rodów szlacheckich, a w XX wieku przeszedł przez burzliwą historię wojenną i PRL-owską. Dziś jest w prywatnych rękach i widać, że coś tu się dzieje – tylko do końca nie wiadomo co.
Wielki potencjał i mały chaos
Po wejściu na teren zamku od razu czuć, że to miejsce wciąż jest w fazie “przebudowy” lub inaczej mówiąc – doinwestowywania (czytaj: plac budowy, błoto, jakieś rzeźby jeszcze na paletach). Oznakowanie jest nieco chaotyczne – idziesz w prawo, potem w lewo, ale dokąd? Kto wie. Można trafić na losowo rozmieszczone ozdoby, które wyglądają jak z różnych bajek – trochę neogotyku, trochę baroku, trochę “co akurat było dostępne”.
Główna atrakcja: daniele!
Jeśli średniowieczna architektura i zamkowe wnętrza nie są dla Ciebie wystarczającym powodem, by tu przyjechać, to są jeszcze daniele – i dla wielu to właśnie one są głównym powodem wizyty. Można je karmić, ale oczywiście nie za darmo – karma jest dodatkowo płatna (w automacie można kupić ją za 5/15/20 złotych w zależności od wielkości paczuszki). Zwierzęta są piękne, w większości oswojone i to zdecydowanie najmilszy punkt programu.
Cena i wrażenia
Za wstęp zapłaciliśmy 20 zł od osoby – podobno promocja sobotnia. To uczciwa cena, bo standardowe 40 zł mogłoby już budzić rozczarowanie. Parking? Płatny. Karma? Płatna. Wszędzie zachęty do dodatkowych datków – momentami aż za dużo. Może lepiej poszukać sponsorów niż sugerować zwiedzającym na każdym kroku dołożenie się do utrzymania?
Podsumowując – zamek ma potencjał, ale brakuje mu spójnej wizji. Jeśli ktoś lubi miejsca “w trakcie”, gdzie można obserwować postęp prac i dokładać cegiełkę (dosłownie i w przenośni), to warto tu zajrzeć. A jeśli nie, to przynajmniej można pokarmić daniele i poczuć się przez chwilę jak w baśni – choć trochę nieuporządkowanej.
