Oczy całej Polski w ostatnią niedzielę stycznia skierowane były w kierunku ogólnopolskiej zbiórki WOŚP a my w tym czasie pojechaliśmy na lunch do Gruzji. No dobra, może nie na lunch a degustację i nie do Gruzji a do gruzińskiego domu*, ale na dwie godziny po prostu zanurzyliśmy się w zupełnie innym świecie.

Przychodząc piętnaście minut wcześniej, mieliśmy przywilej wyboru stolika. Wybraliśmy – a jakże – najlepszy, z widokiem na całą salę, pod drzewkiem 🙂

Na stołach czekała już lemoniada, więc przed daleką podróżą mogliśmy się nawodnić. Sala zapełniła się gośćmi i zapachami, ale zanim cokolwiek pojawiło się na stołach, poznaliśmy osoby, które tworzą Tandyr House w Opolu przy ul. Ozimskiej. Tytułem wstępu przedstawiono gruzińskie zwyczaje i ciekawostki z Gruzji a kątem oka już widzieliśmy jak pierwsze kubeczki napełniane są winem.


Cała degustacja składała się z czterech części, każda z nich poprzedzona była krótką prezentacją zarówno serwowanego wina jak i potrawy.

  1. Badridżani i białe Tsinandali
    Nie oszukujmy się – nazwa „badridżani” większości osób spoza Gruzji nie mówi kompletnie nic. Kształtem danie przypomina polskie gołąbki i.. na tym podobieństwa się kończą.
    Pasta z mielonych włoskich orzechów, czosnku i kolendry zawinięta w plastry smażonego bakłanżana, podawana z granatem i świeżymi liśćmi kolendry, brzmi egzotycznie i trudno wyobrazić sobie taką mieszankę smaków.
    Serwowane badridżani nieco odbiegało od tradycyjnej formy przygotowania tej potrawy – bakłażany były pieczone w piekarniku, aby nieco „odtłuścić” danie.

Przystawka podawana jest na zimno, chociaż wydaje się, że ciepła również jest pyszna.

  1. Chaczapuri po adżarsku i czerwone Saperavi
    To chyba najbardziej rozpowszechnione danie kuchni gruzińskiej. Pieczony placek o charakterystycznym kształcie, z serami, tradycyjnie podawany z surowym żółtkiem jajka, które symbolizuje słońce.

Okazuje się, że owo żółtko można sobie samodzielnie „ugotować” mieszając je z gorącym serem – robią tak nawet Gruzini, więc nie złamiecie w ten sposób żadnej zasady 🙂

  1. Chinkali i czerwone Kindzmarauli
    O ile mieszanie żółtka z serem nie jest występkiem, łatwo można popełnić faux pas jedząc inny gruziński przysmak. Okazuje się, że samo poproszenie o sztućce jest już zapowiedzią profanacji dania.
    W Polskiej kuchni raczej nie ma potraw, które wymagałyby specjalnego rytuału. Chinkali może przypominać pierogi, które jemy sztućcami, więc prawidłowa forma konsumpcji jest dla nas mało intuicyjna.
    Zanim pozwolono nam dotknąć chinkali, musieliśmy zaznajomić się z regulaminem i poczekać na prezentację. Prowadząca uważnie obserwowała uczestników – nie było miejsca na pomyłki!
  2. Bochcza i białe Tvishi
    Na koniec, a jakże, coś słodkiego. Kruche ciastko w kształcie chinkali, faszerowane czymś dobrym 🙂 Orzechy, cynamon..

Podsumowanie
To była trzecia degustacja w tym miejscu i podejrzewamy, że nie ostatnia, więc śledźcie „socjale” Tandyr House i zapisujcie się, bo pojemność sali to maksymalnie 30 osób.
Pewną niedogodnością jest to, że trzeba się pofatygować wcześniej i zapłacić – uczestnictwo wg kolejności wpłat.

Całkowity koszt na osobę: 75zł
Lokalizacja: Opole, ul. Ozimska 2
Czas: 2h

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *