
Te trzydniowe wagary można podsumować tak: słońce, lody i morze w roli głównej. Nie ma nic lepszego niż spontaniczna ucieczka od codzienności. Tym razem padło na Zadar – malownicze miasto na chorwackim wybrzeżu. Idealne by człowiek odetchnął pełną piersią, zamoczył stopy w morzu i zapomniał o bożym świecie. Wylecieliśmy z Katowic z prostą misją: nacieszyć się słońcem, zjeść za dużo lodów i przejść tyle, żeby rozładować smartwatche, które nie są już pierwszej nowości.
Słońce, morze i organy morskie
Pierwsze, co rzuca się w oczy w Zadarze, to niesamowite światło. Słońce zdaje się tu świecić jaśniej, a kolory są bardziej nasycone. Wszystko błyszczy – lazurowa woda, kamienne uliczki.
Ale prawdziwa gwiazda Zadaru to organy morskie. Ta niezwykła instalacja sprawia, że morze gra. Serio. Przy każdym uderzeniu fal wody organy wydają dźwięki. Melodia jest za każdym razem inna, ale zawsze uspokajająca, jakby ktoś na bieżąco komponował muzykę dla zszarganych nerwów. Moglibyśmy tam siedzieć godzinami – wpatrując się w wodę, słuchając tej nieziemskiej symfonii i delektując się faktem, że nie musimy robić absolutnie nic, gdyby nie spora ilość ludzi, która przyszła tutaj dokładnie po to samo. Ponoć najlepiej organy odwiedzić z samego rana – wtedy macie szansę na relaks bez tłumu turystów.
Zadar – miasto klimatu
Klimat Zadaru to połączenie śródziemnomorskiej lekkości z nutą historii. W centrum miasta czekają wąskie uliczki, które wiją się niczym labirynt, i każdy zakręt kryje coś ciekawego – czy to mały plac, czy kawiarenkę z widokiem na morze. Spacerując po starym mieście, trafiliśmy na rzymskie forum, gdzie ruiny sprzed wieków łączą się z codziennym życiem. Ludzie przesiadują na kamieniach, rozmawiają, popijają kawę, jakby nie zdawali sobie sprawy, że siedzą na kawałku historii.
Obowiązkowym punktem była też rotunda św. Donata – piękny zabytek, który wygląda jak z bajki. Zadar w ogóle jest pełen takich miejsc, które sprawiają, że człowiek czuje się trochę mały wobec czasu, ale jednocześnie zrelaksowany – jakby historia była tu po to, by nas uspokoić, a nie przytłoczyć.
Spacer nad wodą
Promenada w Zadarze to miejsce, gdzie życie tętni od rana do wieczora. Ludzie spacerują, dzieci biegają za mewami, a ktoś gra na gitarze, tworząc przyjemne tło dźwiękowe. Największe tłumy zbierają się jednak przy kolejnym cudzie Zadaru – Pozdrav Suncu, czyli Pozdrowieniu Słońca. To gigantyczna szklana instalacja wbudowana w ziemię, która gromadzi energię słoneczną i wieczorem rozświetla się tysiącem kolorów. Trochę jak dyskoteka na świeżym powietrzu, tylko bardziej romantyczna.
Smaki Zadaru
Nie sposób nie wspomnieć o chorwackich smakach, bo Zadar to prawdziwy raj dla podniebienia. Wystarczyło podejść do pierwszego lepszego okienka ze słodyczami, żeby odkryć, że lody tutaj to małe dzieła sztuki. Przy okazji śniadania odkryliśmy też, że chorwacka kawa to coś, co powinno być eksportowane na cały świat – aromatyczna, mocna, idealna do porannego rozruchu po intensywnym dniu zwiedzania.
Trzy dni luzu
Zadar to miasto, które potrafi rozkochać w sobie każdego. Jest tu wszystko, czego potrzebuje człowiek na mini-wyprawie: piękne widoki, historia, wspaniała pogoda i wyjątkowy klimat. Te trzy dni spędzone na wagarach mocno naładowały nam baterie – pełne słońca, luzu i chwil, które na długo zostaną w naszej pamięci.
Jeśli kiedykolwiek poczujecie, że czas na przerwę, polecamy Zadar. Pakujcie plecak, kupujcie bilety i pozwólcie temu miastu pokazać, jak smakuje życie w zwolnionym tempie.
A lody na obiad? Zaufajcie nam, to najlepsza decyzja, jaką możecie podjąć.
